Łorzełek |
domownik |
|
|
Dołączył: 27 Gru 2009 |
Posty: 303 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Skąd: Zabrze |
|
|
|
|
|
|
Na dole w Szczyrku wiosna, śniegu jak na lekarstwo i zgniły wyż wciska smog w doliny. Podciągamy się orczykiem wzdłóż Golgoty, która do podejścia wymagałaby raczej harszli - betoniarnia kompletna. Zakładamy foki i ciśniemy na Malinów - prawdziwego śniegu coraz więcej, czym jesteśmy zaskoczeni. Zjazd z Malinowa w trybie czujności i po krótkiej rachubie czasu pada kierunek Barania Góra, na którą docieramy po 3h od startu z parkingu. Generalnie śniegu akurat, ale np. z Magurki Wiślańskiej robimy bypass w borówkach, bo na drodze mega kamole. Na Baranią podejście szlakiem i przed samym szczytem wbijamy się w wyśnieżoną stokówkę do stacji meteo, którą potem zjeżdżamy ze szczytu. Napieramy aż do Małego Skrzycznego spotykając raptem 3 skiturowców i 4 piechurów. Nadciągają średnie chmury, które zamykają dzisiejsze okno pogodowe. Teraz czeka nas jedynie zamrożenie mordek przez dywizję armatek, które próbują naśnieżyć trasę z Małego na Halę Skrzyczeńską. Spadamy na dół czerwonym Cielętnikiem, co chwilę ratując się na zlodzonej trasie dziwnymi "pajacykami". Teraz już wiemy, dlaczego tego dnia nie ma prawie stokowych narciarzy - "płatna kara", tak można to w krótkim skrócie określić. Czekamy na solidny opad, bo podkład od 900m w górę już jest. A potem na drugi kolejny, wtedy już powinien być solidny podkład od dołu. |
|