sg : : |
domownik |
|
|
Dołączył: 19 Sie 2006 |
Posty: 167 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Piatek. Narescie wyjazd. Telefon wylaczony, w pracy puszczony bajer.
11:30 - jedziemy. Niecale poltorej godziny i juz na Zakopiance.
Niestety, sen o szybkim dojezdzie gwaltownie przerwany przez kilka
TIR'ow niemilosiernie sie wlokacych w kolumnie, wiec niemozliwych do wyprzedzenia.
Choc byli odwazni - ale chwile pozniej jeden taki Pan
z ulanska fantazja laduje na czolowo z autkiem jadacym z przeciwka.
Nic nikomu sie nie stalo - dobrze, ze calej drogi nie zatarasowali,
tylko jeden pas. 14:30 - widze Tatry 15:00 - na z gory upatrzonej
pozycji, czyli w Domu Turysty PTTK. Powiew komuny po wejsciu do pokoju.
Spacer po Krupowkach - halny urywa leb, ale turystow troche sie szwenda
tam i z powrotem
Wieczorem spotkanie z Alkiem. Krotka rozmowa i plan na najblisze 2 dni.
Kolacja, browar i spac. Ale, ale - o 4 w nocy raban, jakby sie walil ten
najwiekszy gontowy dach w EU. Czujnie wygladam na korytarz - strach ustapil
miejsca paroksyzmowi smiechu - wracajaca parka przedstawiala tragiczno-komiczny
wyglad: on obie rece w krzyzu rozpierajace sciany, zeby nie zaliczyc gleby,
ona sunaca na czworakach, bo chyba nogi odmowily posluszenstwa...
Sobota. Rano pobudka o 8:00, sniadanko, dojazd mojego towarzysza-kursanta Wojtka
i zaczynamy. 4 godzinki teorii tytulem wstepu.
Na poczatek wszystko o powstawaniu sniegu. Pozniej jego przemiany (metarmofozy).
Powstawanie lawin, pulapki terenowe, formacje gorskie, najlepsze okresy do wyjsc na tury... itp, itd
Wszystko okraszone i przeplatane anegdotami z Alkowych ski-turow.
Szybki obiad.
14:00 - wyjscie do Kondratowej (myslalem, ze pluca wypluje, ale nie ma
to tamto:). Kopiemy blok sniegu - badamy i zapisujemy jego strukture,
nachylenie stoku i takie tam 16:00 - szybki odwrot, bo sie ciemno
zaczyna robic.
II obiad
19:00 podsumowanie dnia. Szkolenie teoretyczne z obslugi pipsow
i procedury przy wypadkach lawinowych. 21:00 - ogladamy przywieziony
przeze mnie film o snowboardowych freeriderach - RESISTANCE. Widze
maly opad szczeki u Alka - ha ha
22:00 - browar i spac. O 1:00 w nocy pierwsza fala powrotow imprezowiczow.
O 2:00 to samo. o 4:00 nastepni - ale Ci byli najglosniejsi. Echhh...
Niedziela. 6:00 - pobudka. Sniadanko, prysznic, ale kawy niet - masakra.
O 8:00 juz w Kuznicach. Przez Jaworzynke do Murowanca w poltorej godziny.
I znowu pluca mialem wypluc. Jednak rower kondychy podejsciowej nie
wyrabia Na Hali szukanie zakopanych w sniegu pipsow. Ja Wotkowi, Wojtek mi. I tak przez 2 godziny.
Zaczyna konkretnie sypac. Drugi snieg w tym roku. Wiec niedlugo trzeci - czyli zima
Powrot przez Boczan do Kuznic. Koniec kursu.
Dom Turysty - oddac Miktusturowi wypozyczony sprzet - do domu.
Zakopianka jeszce w miare pusta, wiec w 3 godz. niespiesznie jestem
na Slasku.
W krotkich zolnierskich slowach - bylo zajebiscie
Szkoda tylko, ze zimy nie bylo, bo pewnie bysmy jeszcze jakas
wycieczke uskutecznili, ale cos sie odwlecze...
A wiosna - 5 stawow, gdzie podobno przez tydzien mozna nie powtorzyc
trasy.
--
pozdro
sg : : |
|