Maciej |
domownik |
|
|
Dołączył: 06 Mar 2006 |
Posty: 1414 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
|
Skąd: Wabrzezno (Kuj.-Pom.) |
|
|
 |
 |
 |
|
no coz, widze, ze w temacie innym niz stricte sprzetowy lepiej sie nie odzywac, przynajmniej nikomu nie bedzie sie przeszkadzac (bo jak sie okazuje kategoraczne stwierdzenie, ze jakas postawa jest dla mnie nie do przyjecia jest co najmniej niestosowne).
Co do gdybania co kto by zrobil nie siedzac za klawiatura, to nie jest to tylko czcze gadanie. Wielu z nas na pewno w zyciu juz pare razy ruszylo 4 litery czy to w gorach, czy w innych realiach by sprobowac komus mimo pewnego ryzyka, czy niewygody pomoc.
Czy wiec nalezy napisac ze widzac wypadek drogowy (z udzialem przeciez nieznajomych) nie mamy zatrzymac sie i udzielic pomocy tylko dlatego ze jest mgla i przejerzdzajacy moga nas nie zauwazyc i rozjechac (tonacy w panice tez niezle wpycha pod wode )
Niech sobie kazdy sam odpowie, moze w rozmowie z wlasnym sumieniem nie bedziemy tak skorzy "mordem", "chu..woscia" towarzyszy, czy ironicznym "bohaterstwem" szafowac.
Myslalem ze dyskusja rozwinie sie w strone podejmowania ryzyka w gorach, zgody zespolu na pewien jego zakres, wspolnej za nie odpowiedzialnosci itd. Coz jak widac sie przeliczylem.
W tym miejscu dziekuje uczestnikom polemiki, bo cos czuje, ze ew. dalsza dyskusja bedzie miala wiecej do czynienia z teoriam nt. filozofii prowadzenia dyskursu, niz z tematem pierwotnym.
pozdr. i oby ta dyskusja pozostala tylko teoretyczna |
|