AHA |
domownik |
|
|
Dołączył: 12 Sty 2008 |
Posty: 190 |
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 9 razy
|
Skąd: Alpy |
|
|
|
|
|
|
W Alpach w praktyce bardzo malo ludzie na linie podchodzi, a praktycznie nikt na linie w normalnych warunkach nie zjezdza.
Ja, w tych prawie 30 latach tylko raz na linie podchodzilem, nigdy nie zjezdzalem.
Widocznie ludzie odczuwaja to niebezpieczenstwo jako male w stosunku do niewygod liny.
Czy ono jest o wiele mniejsze niz zasypanie lawina nie jestem taki pewny.
Podemna sie dziura przy zjezdie juz raz otworzyla, ale nie wpadlem. I to tam gdzie juz z tury wjechalismy na wyciagowy zjazd z Grand Montet. Czyli tam tysiace luda jezdzi. W lawinie jeszcze nie bylem.
Kolega tez juz wlecial, ale zawisl na narcie i nic mu sie nie stalo. Tez nie byl w lawinie.
Jakby piepsy wazyly 5-10 kg i przy zjezdzie przeskadzaly, to by ich tez nikt nie uzywal a tak i tak tury robil (jak dawniej).
Czy przy zjedzie mozesz kogos trzymac, to mam tez troche watpliwosci.
Pod koniec czerwca jest zawsze taka smieszna akcja na Sustenhorn. Tam mozna jeszcze z reguly od samochodu z nartami wystartowac. O tej porze robia tam tez duzo szkolen lodowcowychdla piechurow.
Piechury zasuwaja jak perelki na linie, jedna grupa za druga. Dookola nich, oczywiscie ich wyprzedzajac, zasuwaja chmary narciarzy. Oczywiscie nikt na linie. A potem ci narciarze jeszcze z przyjemnoscia i wygoda zjezdzaja. Prawie sie w kursie nauczyles, ze po lodowcu tylko na linie, a tu ci ta cholota narciarska zly przyklad daje.
A szczelin tam sporo.
Czyli daruj sobie line, idz i jedz wygodnie i miej nadzieje, ze nie wlecisz. |
|