Konik |
domownik |
|
|
Dołączył: 30 Wrz 2006 |
Posty: 862 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy
|
Skąd: Kraków |
|
|
|
|
|
|
janusz194 napisał: | "W porównaniu do zarobków był to wielki wydatek i sprawa niełatwa. Dobrze pamiętam jak wielkich zachodów wymagało nabycie moich S400 w początkach lat 90-tych."
W stosunku do zarobków to sprzęt był sakrucko drogi, w połowie lat 80 za trzy czeskie karabinki ( mam je do dzisiaj) zapłaciłem 3000zl a zarabiałem 5500. |
I tak, i nie. Ja, będąc w II poł. '80 biednym studentem, mogłem sobie pozwolić na polską uprząż, linę (Bezalin;-0), radzieckie karabinki i haki, czekan i raki. Zachodni sprzęt był, rzeczywiście, poza zasięgiem.
janusz194 napisał: | A wracajac do dostępności wiązań skiturowych to w tamtym czasie to była abstrakcja, pamietam art. w IMT typu zrób to sam - jak z wiazań chyba chodziło o Bety i kawałka blachy wykonac samemu wiązania skiturowe- nawet chciałem sie do tego przymierzyć ale nie dało sie kupic wiązań ( a bałem sie zdemontowac te na których jezdziłem) ale fakt pamietam i nie jest to śmieszne |
Pamiętam patent z Gammami.
Podstawowy problem, to były wiązania (z początku też nosiłem alpejskie Markery M30, 300 kupiłem nowe Monachium, tak jak Tomasz po 90 roku). Jeszcze gorzej było z fokami, bo w PLu prawie nieosiągalne. Narty wziąłem zjazdowe (Epoxy 3200) i jakieś miękkie rozczłapane Nordiki. Co ciekawe, OIDP, to w komisach narciarskich dało się dostać używane buty tourowe (cena jak dziś za porządne nowe).
Przy czym, nawet rezygnując ze sprzętu tourowego, można było się zdecydować na narty zjazdowe, do tego Kadry II (kablowe), buty skórzane i foki. Na łażenie po Karpatach Wsch. - jak znalazł, ale podejrzewam, że nikt wtedy już o takim sprzęcie nie myślał, a przecież jeszcze dziesięć lat wcześniej był całkiem spotykany. |
|