kimawug |
administrator |
|
|
Dołączył: 01 Mar 2006 |
Posty: 2018 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Skąd: Kraków |
|
|
|
|
|
|
Będąc przez święta w Dolinie Zillertal czytywałem sobie wieczorkami czasopismo Góry, w którym natrafiłem na artykuł "Klasyki tatrzanskie". Różni znani wspinacze próbowali wskazać najpiękniejsze drogi wspinaczkowe w Tatrach o różnych stopniach trudności. Artykuł jak artykuł, nic oryginalnego. Pamiętam, że swego czasu osoba, która zadała takowe pytanie na forum wspinaczkowym została nieźle przepędzona za tzw "końskie pytanie". Dla mnie ono niekoniecznie ma wymiar koński. Drogi wspinaczkowe mają w moich oczach jakiś swój niepowtarzalny urok i piękno. Podobnie i ... zjazdy. Pewnie dla niektórych osób jeden żleb jest podobny do drugiego, ot miejsce z którego można zjechać i tyle. Albo się wdrapać. Dla mnie tura, która nie ma na celu pięknego zjazdu jest tylko .... ćwiczeniem fizycznym.
Czy podziwiać piękno żlebów/zjazdów to straszne zboczenie?
Które ze swoich zjazdów uważacie za szczególnie urokliwe (niekoniecznie najtrudniejsze), o których marzycie? Niezależnie czy są one w Tatrach czy innych górach. |
|