KubaR |
domownik |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2006 |
Posty: 1517 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy
|
Skąd: Rabka - Zdrój |
|
|
|
|
|
|
darek st napisał: |
Poczekac az przetestujesz Smile, nie oszukujmy sie ale to Twój chleb powszedni i zwracasz uwage na niuansy ktore niektorzy pomijają.
|
Przesadziłeś Chlebem powszednim dla mnie jest coś innego, ale jak kiedyś policzyłem to zimą wyrabiam z rzeczami ze śniegiem związanymi dobre 2 etaty.....
Cytat: |
W tescie wyszlo ze ten FR do poszukiwania jest sredni. Ale ze znalezieniem go w miare OK (luzne tlumaczenie żony).
testy byly w miare obiektywne.
|
No właśnie dla mnie problem jest w metodologii testu. Weźmy chociaż pierwsze 3 punkty - złapanie sygnału w zależności od wzajemnego ustawienia urządzeń (a tak naprawdę ich anten). Wydaje się, że nic obiektywniejszego, ale jest problem: po pierwsze wiadomo, że pips jedno antenowy będzie miał dużo mniejszy zasięg gdy ustawienie jego anteny nie będzie zgodne z liniami sił pola. Wydawałoby się, że w takim układzie przytoczone wyniki dla ustawienia prostopadłego (test 2) i zasypanego w pionie (test 3) są oczywiste i mamy przerąbane. No ale przecież technika pracy pipsem jednoantenowym jest inna - machamy nim tak by de facto objąć wszystkie te kierunki. Więc realny zasięg "złapania" sygnału będzie nie tak dużo gorszy. Nie wiem, nie doczytałem (a raczej nie doczytała również "żona") dlaczego nie ma informacji o F1 (analogu) - w tych polach jest plaża.
Owszem ten test jest niby obiektywny technicznie ale tak na prawdę nie odpowiada na najważniejsze pytanie - jakie praktycznie są różnice czasowe w znalezieniu (oznaczeniu położenia) za pomocą różnych urządzeń. Ja się kiedyś na takim testem zastanawiałem ale jakoś nie mam spręża coby zrobić.
Zresztą technika to jedno, są w tym ważniejsze sprawy. W zeszłym tygodniu woziłem gościa z Bergwachtu, przewodnika IVBV, który jest jednocześnie instruktorem RECCO. Facet jest doświadczony, zresztą pamiętam go jak był v-ce szefem szkolenia w Oberstdorfie w 1995 roku. Trochę pogadaliśmy i w samochodzie i przy szklanicy. No i okazuje się, że problemy w Alpach są prawie takie same jak u nas tylko skala inna: ludzie nie noszą urządzeń, a dwa coraz częściej się zdarza, że ludzie podczas wypadku nie podejmują sami działań (mimo kompletnego wyposażenia) lecz czekają na wyspecjalizowane służby. Dzieje się tak bo prawdopodobnie z urządzeniami nie ćwiczą.
Moim zdaniem to jakiego pipsa mamy jest sprawą drugorzędną. Ważne jest by go mieć i umieć się nim posłużyć.
Cytat: |
Z tlumaczenia mojej żony wynika ze Ortovox Patroller to porazka. |
A to ciekawe jest.
Pozdrawiam,
Kuba
P.S. Dyskusje o "wypasianiu urządzeń" się cały czas przewijają. Była nawet mała "wojna" na łamach The Avalanche Review pomiędzy Manuelem Genshweinem (instruktorem ze Szwajcarii i producentem zestawów treningowych których używa m.in. TOPR, a związanym z Barryvoxem) i ekipą Dieter Stopper, Jon Mullen, Thomas S. Lund związanymi w jakiś sposób z BCA (Tracker). Wnioski tej drugiej ekipy kiedyś tu cytowałem w dyskusji z Rygy'm. Ja się zresztą do tego stanowiska nieco przychylam ale ze względu na Polskie doświadczenia (3 klientów z urządzeniami w TOPR, 2 w GOPR) to se najwyżej popierdzielić przy wódce mogę...
P.S. 2 Używam od marca Freeride'a |
|