Sheep |
domownik |
|
|
Dołączył: 29 Paź 2008 |
Posty: 443 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy
|
Skąd: Warszawa |
|
|
|
|
|
|
siker napisał: | Tak jak Kaska napisała pozycja obowiazkowa to Oppenheim - wprost napisal ze nie da jednoznacznie sklasyfikować skali trudności w Tatrach. |
IMHO Oppenheim do tematu skali nic raczej nie wnosi (w przewodniku konkretnych wycen zresztą nie stosuje).
A trudności jak najbardziej da się całkiem rozsądnie sklasyfikować i autorzy obecnych opracowań z powodzeniem to robią.
Nawiasem mówiąc, skala której używa Miro Peto jest chyba najfajniejsza, bo oprócz aspektów technicznych, oddzielnie wycenia ekspozycję zjazdu, co daje niemal kompletny obraz trudności. Ale i ta w W/Ż się sprawdza. O warunkach nie ma co dyskutować, bo wiadomo że się różnią - to już trza ocenić w danym sezonie/dniu/na miejscu.
siker napisał: | Tutaj widzialem srednie opinie o Szadkowskim, sam jednak mam dobre zdanie. Jest adresowany do zwyklych ludzi, nie pcha wszystkich w teren w ktorym mogliby miec problemy. |
Uch, nie wiem jak jakikolwiek przewodnik mógłby kogokolwiek gdziekolwiek "pchać"? No chyba że w dół - jak jest ciężką cegłą i się go nieopatrznie zabierze ze sobą
Climber13 napisał: |
O zjeździe Zarusiego słyszałem, tylko, że on rysą z boku Kościelca zjeżdżał. Fajnie poczytać, że to co mi się średnio bezpieczne wydawało, jest do zrobienia : D |
Ehkm.... Nie wiem jaka rysę i z jakiego "boku" Kościelca masz na myśli (bo chyba nie żleb Zaruskiego?), ale Zaruski zjeżdżał z Kościelca normalnie czyli bezpośrednio na Karb (zjazdem, o którym wyżej wypowiadał się kampress).
Co do tej drugiej opcji ze żlebem, to oczywiście też jest "do zrobienia" (kwestia indywidualna), ale jest tam chyba "nieco" mniej "bezpiecznie"
(co to w ogóle znaczy hmm...) |
|