letach |
domownik |
|
|
Dołączył: 28 Mar 2008 |
Posty: 313 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Skąd: Wroclaw |
|
|
|
|
|
|
Podchodząc stokiem zawsze mam obawy, że ktoś zjeżdżający się we mnie wpasuje. I raczej wina moja będzie. Co nie oznacza, że na nartostradę nie wchodzę. Czasem jest to po prostu najwygodniejsza droga (np. dojście do Schronu pod Łabskim via Puchatek). Ale pod prąd wtedy się rano zapyla. A w drugą stronę, to przy kiepskich warunkach śniegowych, czasem jedyny rozsądny sposób zrobienia/dokończenia tury. Dla mnie schodzenie z nartami na plecach (było już w dziale Relacje), to dopiero jest porażka (nie myślę o okresie wiosennym, kiedy do śniegu należy się dostać). No i czasem treningowo, popołudniowo-wieczorową porą na początek sezonu, kiedy człowiek wyposzczony jest, można pyknąć te 700 m w górę i w dół. Tak dla zdrowotności. |
|