Tomek Dębiec |
domownik |
|
|
Dołączył: 20 Cze 2007 |
Posty: 299 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
|
|
|
|
|
|
|
Swoją drogą jako że temat jest z gatunku "kto, jak i gdzie?" przypomniał mi się felieton Kuby Petri jaki był w drugim numerze Poza Trasą. Strasznie mi się podobał ten tekst. Dla tych którzy nie czytali wklejam poniżej.
Bestiariusz Górski
Czyli kogo spotkasz poza trasą!
Górski ekosystem, zwłaszcza zimą, wydaje się być stosunkowo spokojnym i sterylnym środowiskiem. Niskie temperatury, zwały śniegu, obniżone ciśnienie atmosferyczne oraz zawartość tlenu w powietrzu sprawiają, że to, co przeżyło, śpi grzecznie w oczekiwaniu na roztopy. Jednakże w pogodny dzień, kilka dni po sutym opadzie, na żer wychodzi licznie zwierzyna sezonowa, zmieniając nie do poznania oblicze pokrytych puchową kołdrą żlebów i leśnych ostępów. Spotkanie takich osobników (w opisanych warunkach niezwykle prawdopodobne!) zapewni zawsze pełen symbolicznych gestów, fascynujący rytuał wzajemnego obwąchiwania, w którym niniejszy przewodnik niech będzie pierwszą pomocą. Kontakt międzygatunkowy nigdy bowiem do łatwych nie należy, a pozatrasowych gatunków wyróżniamy sporo. Oto niektóre z nich:
Niech punktem wyjścia będzie Dziarski Turysta, jest to bowiem szczep silnie reprezentowany, a przy tym występuje na różnych wysokościach, spotkasz go praktycznie w każdym piętrze klimatycznym, czy to żerującego w beskidzkich lasach, czy też buszującego w skalistych żlebach Tatr słowackich. Poznasz go łatwo po umaszczeniu, które w swojej przeważającej części nawiązuje do kolorów ziemi, często potrafi jednak zaskoczyć żuczym, seledynowym lub pomarańczowym odcieniem spranej kurtki. Charakterystyczne akcesoria to flanelowa koszula, szklany termos starego typu oraz płócienny plecak. Osobników tych w żadnym wypadku nie należy lekceważyć, jak mało kto znają bowiem górskie szlaki i realia, przemieszczają się też nadzwyczaj sprawnie, opanowawszy do perfekcji sztukę jazdy na wąskich nartach turowych. Jeśli będziesz dla nich miły, zdobędziesz dodatkowe punkty wiedzy, a także zostaniesz poczęstowany kubkiem herbaty.
Równie inspirujący, zapewniający tak samo szybki transfer wiedzy, a do tego znacznie wyższy przyrost skilla, bywa kontakt ze Żlebowcem. Jest to wysoce wyspecjalizowane stworzenie występujące w najwyższym, pozbawionym zazwyczaj roślinności, piętrze górskim. Posiada unarzędzione, wyposażone w kolce kończyny, cechuje je też wyjątkowa odporność. Ubarwienie standardowe, z tendencją do czerwieni i granatu. Żlebowca najlepiej podejść w górskim schronisku, jest bowiem osobnikiem, który po trudach wspinu i jazdy lubi zintegrować się z grupą. Jeśli odpowiednio zagadasz, chętnie zabierze Cię ze sobą na jakieś wyjście. Tu jednak należy być niezwykle czujnym, ponieważ Żlebowiec zazwyczaj zaczyna żerować tam, gdzie kończą się nasze wyobrażenia o stromiźnie. Zanim więc dasz się namówić na jakiś tam Zachód Grońskiego, sprawdź wycenę tej opcji w odpowiednim przewodniku.
Na przeciwległym biegunie do czasami mrukliwego i zamkniętego w sobie Żlebowca, znajdują się wesołe i zazwyczaj przystępne Chłopaki. Jest to gatunek wysoce zregionalizowany, żerujący wokół swojego górskiego miejsca zamieszkania, pozostający jednak w silnej symbiozie z elementami lokalnej infrastruktury wyciągowej: tam gdzie jest wyciąg, jest duży lęg Chłopaków, gdy wyciąg nie występuje, są one gatunkiem obserwowanym sporadycznie. Bardzo krótki zasięg operacyjny, bywa często przedmiotem kpin ze strony przedstawicieli innych bardziej mobilnych gatunków. Kontakt z tą grupą pozostaje jednak jak najbardziej pożądanym, zapewnia bowiem błyskawiczny przyrost skilla oraz godziwą dawkę czystej jazdy i adrenaliny. Kickery, dropy, lokalne rarytasy, czyli secret spoty to żywioł tej grupy. Jeśli chcesz ich znaleźć, rozglądaj się za kolorami: kanarkowo-żółtym, niebieskim, różowym i brązowym, przybierającymi częstokroć kraciaste uwarstwienie.
Jeśli jednak zmęczy Cię ta feeria barw, postaraj się ustabilizować wzrok na jakimś czytelnym znaku graficznym. Zdarzyć się wtedy może, że Twoje rozbiegane spojrzenie zatrzyma się na charakterystycznym emblemacie w kształcie GOPR-owskiego krzyża, naszytego na kurtkę. Jeśli tak się stanie, masz przed sobą przedstawiciela czwartej już grupy pozatrasowców, Fachowca. Fachowiec WIE – i nie ma od tej reguły odstępstwa. Jazda w jego towarzystwie to rzadka gratka, dlatego potraktuj ją jako przywilej i wykorzystaj okazję najlepiej jak tylko możesz. Otoczony fachową wiedzą możesz surfować bezpiecznie. Niestety, nie wszyscy Fachowcy to GOPR-owcy, bądź więc ostrożny, gdyż zamiast na ratownika możesz trafić na należącego również do kategorii Fachowców przewodnika, który zawstydzi Cię znajomością górskiej geografii, odejmując w ten sposób kilka punktów od Twojej pozatrasowej pewności siebie.
Gdy po schroniskowym wieczorze, spędzonym w towarzystwie rozśpiewanych przewodniczek i przewodników PTTK, około piątej nad ranem przewrócisz się na drugi bok, możesz zobaczyć cyklopa! Charakterystyczny blask diodowej czołówki oznajmi Ci, że oto obok Ciebie wybudził się Zawodnik. Ciała Zawodników pokryte są pianką i gumą, której podobno nie zdejmują nawet do snu! Jest odwieczną tajemnicą, jakim cudem Zawodnik tak szybko regeneruje się po pięćdziesięciokilometrowych wyrypach, natomiast oczywistością fakt, że o godzinie 5.30 usłyszysz charakterystyczne skrzypienie fok przed schroniskiem. To Zawodnik, popijając energetyzujące płyny z camelbacka, idzie na swoją prywatna wojnę. O 7.30 startuje w memoriale dwie doliny dalej, więc po drodze lajtowo trzaśnie jeszcze fajną turę na rozgrzewkę.
Pełni podziwu dla determinacji Zawodnika zasypiamy i koło 7-8 godziny zwlekamy się do jadalni na śniadanie. Tu małe poruszenie, grupka freeriderów wzdycha nad supernowoczesnym GPS-em, którego działanie demonstruje osobnik obleczony w topowy model softshella Mammuta. „Co ich tutaj tak pełno, zaspałem?“ – kołacze się w naszych głowach, więc uprzejmie pytamy o godzinę. Najszybszy oczywiście jest typ w Mammucie, błysk bajeranckiego zegarka z barometrem, precyzyjny pomiar czasu i wszystko jasne, bo mamy do czynienia z prawdziwym Profesjonalistą-Perfekcjonistą. Osobnik ten precyzyjnie zaprojektował swoją karierę jak i czas wolny, dlatego właśnie, gdy on na 72 godziny wpadł wyluzować się w Tatry, pani Magda załatwia wszystkie sprawy w firmie. Jego firmie. Trzeba jednak przyznać, że niezwykle często Perfekcjonista świetnie jeździ na nartach czy na desce, cóż, uczył się przecież od najlepszych.
Perfekcjonista lgnie do ciekawych ludzi, dlatego często można zobaczyć jak nagabuje Globtroterów. Zawsze fajnie jest się pokazać w towarzystwie kogoś, kto śmigał w puchu na Hokkaido czy zjeżdżał do krateru wulkanu. Globtroterom oddać trzeba, że niezbyt chętnie odpowiadają na te starania, chyba że nadarzy sie okazja złapania nowego sponsora na wyprawę. Wyprawy bowiem to jest to, co ich kręci najbardziej, chociaż najczęściej lubią marzyć o nich w Beskidach czy Tatrach. Z Aconcagui na desce! Na turach na Elbrus! A może marokańskie zioło i złoto pustyni? Globtroterzy to przeważnie bardzo pozytywni osobnicy, więc na pewno chętnie, ze szczegółami, na okraszonej slajdami prelekcji opowiedzą nam jak Tam Było.
No właśnie, aż zapomniałbym spytać, w jakim gatunku Ty się odnajdujesz drogi czytelniku? Być może, tak jak autor tego felietonu, czujesz się spokrewniony z wieloma z nich, z równą zaciekłością tropiąc firn w żlebach i puch w lesie, czasami poszukując go zachłannie w okolicy wyciągów, nie tracisz czasu, wiedząc, że za chwilę, jak na złość, głosem Zubilewicza lub Kreta zostanie anonsowana jakaś kolejna pogodowa anomalia. |
|