filias |
domownik |
|
|
Dołączył: 05 Kwi 2007 |
Posty: 127 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Skąd: WaWa |
|
|
|
|
|
|
ajala napisał: | Dodam swoje zdanie.
Kolega DOBRY deskarz śmigał zemną tu i tam ale na w żlebie
np. Salatin było żdziebko oblodzone i trza było obskok za obskokiem
dawać aby utrzymać na krawędzi to on niestety miał się duuużo gorzej
i nie sądzę że to o umiejętności chodzi . ale nie znam się na desce są to tylko moje spostrzeżenia
pozdro.
J |
Zgadzam sie z tą teorią.
Moim zdaniem, które wynika z mojego doświadczenia snowboardowego i obserwacji ziomków narciarzy, z którymi zazwyczaj się poruszam po Tatrach, dwie krawędzie to po prostu o jedną więcej niż w desce i niestety w kilku miejscach nie raz było widać tę różnicę np. w miejscach powyżej 40 stopni nachylenia, gdzie to po czym się jechało było twardsze niż beton.
Wówczas zachowanie równowagi na dwóch wbitych krawędziach nart + właśnie rozstaw środka ciężkości, którym dużo łatwiej manewrować na 2 nartach niż na desce + dodatkowo kijki + dużo większa możliwość zakrawędziowania bo wyższa pozycja buta w stosunku do krawędzi i nie wystający but poza tę krawędź dają zdecydowanie bardziej stabilną pozycję w tak trudnych warunkach + wspomnieć należy o ewentualnym upadku w terenie bardzo eksponowanym... tutaj zatrzymać się na jednej krawędzi bez kijków też jest niestety trudniej choć wszystko się może zmienić jeśli obie narty się wypną...
Wszystko się zmienia gdy jest super puch, wtedy nie ma porównania... oczywiście na korzyść jednej deski , ale myślę, że do ekstemalnych warunków śniegowych narty sa dużo bardziej uniwersalne
pozdrawiam wszystkich gorąco |
|