przemski |
domownik |
|
|
Dołączył: 02 Mar 2006 |
Posty: 552 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy
|
Skąd: Warszawa (Zalesie Górne) |
|
|
|
|
|
|
tak, chodzi o tobogan,
sorry za chaotyczną wypowiedź ale wczoraj w nocy wrócuiłem z Tatr i dziś przebijam się przez górę maili i co chwila dzwoni telefon
ale po kolei w żołnierskich słowach:
w piątek 1 lutego szliśmy ze znajomymi przez czarny staw nad zmarzły
dwóch chłopaków się męczyło na niewielkim zakosie kilkadziesiąt metrów przed (czyli nad) nami w miejscu gdzie żlebikiem wchodzi się nad zmarzły, to było na samym dole tego żlebu, nastromienie tak ze 30 stopni
śniegu nie było wiele i wszędzie wystające kamienie, w pewnym momencie jeden z kolesi poleciał na desce, podciął drugiego i obaj spadli ze zsuwem pomiędzy tymi kamolami, straty w sprzęcie (wyrwane wiązanie, kijek złamany) i uszkodzone kolano
wezwaliśmy TOPR i chyba z godzinę na nich czekaliśmy albo i dłużej bo mega wiało i tobogan działał jak latawiec rzucając toprowcami po czarnym stawie :) a potem w 9 osób ciągneliśmy Kubę na tym toboganie do Murowańca chyba przez 3 godziny
2 wnioski:
- nie pchaj się w góry jak jest deskowato (a było! już na trawersie powyżej Karłowicza gadałem ze znajomymi że ten śnieg bardzo się nam nie podoba bo twarda decha leżała dosłownie na niczym)
- transport w górach jest megatrudną sprawą - w 9 osób, w tym 3 toprowców, umęczyliśmy się naprawdę strasznie żeby zaciągnąć jednego chłopaka trasą którą normalnie można pokonać w 20 minut
Pozdrowienia dla Kuby który tego dnia dostarczył nam tak wspaniałych wrażeń - w sumie to w tych warunkach pogodowych nie mieliśmy lepszych planów i gdyby nie ta cała przygoda to zbijalibyśmy bąki w schronie, a tak to się człowiek na coś przydał a Kuba jeszcze nam obiadek postawił i piwo fundnął, to naprawdę budujące że pomiędzy wypakowaniem z tobogana a zwózką w dół miał czas zaordynować nam posiłek regeneracyjny ;))))
przemek |
|