Hans |
domownik |
|
|
Dołączył: 29 Maj 2008 |
Posty: 86 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Skąd: kraków |
|
|
|
|
|
|
1. W artykule dziennikarz posługuje się sformułowaniami, które utrudniają zorientowanie się, co tak naprawdę zrobił Sąd. Dziennikarz pisze, że Sąd odrzucił roszczenie (pozew), a moim zdaniem oddalił powództwo. Ma to o tyle znaczenie, że w tym pierwszym przypadku nie byłoby miejsca na rozpatrywanie merytoryczne sprawy. Pomijam bzdury o kasacji.
2. Żeby móc cokolwiek sensownie powiedzieć do sprawy, to dobrze byłoby, gdyby sam powód lub jego pełnomocnik przedstawili uzasadnienie Sądu Okręgowego, kiedy już je sporządzi. Najlepiej z apelacją pozwanej i swoją odpowiedzią na apelację (zakładam że złożyli). Wtedy można prowadzić poważną rozmowę wiedząc jakie argumenty Sąd przyjął za zasadne, czego tak naprawdę dotyczyło powództwo, co tak naprawdę było w opinii biegłego. Na razie to są tylko domysły. Zakładając, że powód powiedział, że należy mu się 4 tys. Euro z tytułu łączącej go umowy ubezpieczenia, a on poniósł koszty akcji ratowniczej, bo uległ wypadkowi, rozstrojowi zdrowia, to mocno zastanowiłbym się czy powód ma rację. Trzeba sporo wykazać przed Sądem, aby uznał rację. Podejrzewam, że wszystko sprowadzało się do definicji - "zdaniem firmy ubezpieczeniowej nie uległem wypadkowi" i zabawy w wykazanie co jest wypadkiem a co nie jest.
Według mnie sensowniejszą drogą postępowania było domaganie się zapłaty tych 4 tys. Euro od kolegi, na podstawie 438 k.c., wykazując przy tym, że w celu ratowania zdrowia i życia kolegi trafił w takie miejsce, które o tej porze dnia nie dawało mu szans na bezpieczne zejście i ZMUSZONY był do skorzystania z pomocy służb ratowniczych, co kosztowało 4 tys. Euro. Kolega odsyła go do ubezpieczyciela, bo posiada ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej - ubezpieczyciel uznaje roszczenie lub nie. Jeśli nie, to idziemy do Sądu, ale już na innej podstawie faktycznej i prawnej, co ma ogromne znaczenie i w tym konkretnym przypadku mogło spowodować oddalenie powództwa (bez uzasadnienia Sądu nie wypowiadam się kategorycznie jak było). Inną sprawą jest, że Signal Iduna wg Ogólnych Warunków Ubezpieczenia nie ponosi odpowiedzialności z tytułu szkody wyrządzonej przez ubezpieczonego osobom trzecim z tytułu „uprawiania sportów wysokiego ryzyka”, „szkód powstałych w związku z uprawianiem narciarstwa” – nie widzę wyłączenia dla opcji „Sport” jak przy wcześniejszych wyłączeniach odpowiedzialności.
semow napisał: | Z kolei ten "nieszczęśliwy wypadek" to "nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną, w następstwie którego ubezpieczony, niezależnie od swej woli, doznał trwałego uszkodzenia ciała, rozstroju zdrowia lub zmarł." Czyli musi być element co najmniej uszkodzenia ciała.
|
Nie. Rozstrój zdrowia, to niekoniecznie musi być uszkodzenie ciała.
kp napisał: | To żadne przeczucie. Wystarczy sobie przeczytać warunki większości ubezpieczeń (choćby ostatnio OEAV).
Oczywiście najlepiej byłoby przetestować...
pzdrw
Krzysiek |
Nie znam sprawy, która by miała z tym związek. Ale jeśli taka będzie to dajcie znać, wtedy można się przyjrzeć. Też się zgadzam, że to żadne przeczucie. Firmy ubezpieczeniowe zatrudniają duże działy prawne i osobne kancelarie, których jedynym zadaniem jest reprezentowanie ich w sporach z klientami domagającymi się odszkodowań. Biorąc pod uwagę fakt, że są bogatymi firmami, które stać na profesjonalną reprezentację, stoją na uprzywilejowanej pozycji wobec osób fizycznych, których czasami nie stać na profesjonalną obsługę.
Interesem firmy ubezpieczeniowej ( to jest przedsiębiorstwo, a nie organ państwowy, którego celem działalności jest działalność pro bono) jest pobieranie składek, a nie wypłata ubezpieczeń. I tego się trzymajmy.
Grabarz napisał: | Wiekszość ubezpieczeń nie obejmuje wypadków po za wyznaczonymi trasami. Czyli jeżdżąc w Tatrach po za szlakami też jesteśmy narażeni na nie wypłacenie ubezpieczenia. Czy może się mylę ? |
Nie widziałem nigdzie napisanego tego wprost, natomiast mogę podejrzewać jak broniłaby się firma ubezpieczeniowa. Podnosiliby zarzut przyczynienia się do powstania szkody, bo jeździliśmy w terenie, który był oficjalnie wyłączony z działalności górskiej. To tak na szybko co mogliby z tym zrobić.
Ogólnych Warunków Ubezpieczenia nie jestem w stanie przeczytać z właściwym skupienie, i zrozumieniem. To są skomplikowane zapisy, długie, często chaotyczne, a konia z rzędem temu, który na podstawie tych warunków przewidzi na przyszłość problemy jakie mogą go spotkać, w związku z tymi zapisami. I nie trzeba tutaj drobnego maczku.
Jakby ktoś znał tego chłopaka, któremu swoją drogą współczuję, bo zaryzykował dla kolegi, a firma ubezpieczeniowa robi go w ciula, to proszę go namówić, na udostępnienie uzasadnienia Sądu |
|