ptica |
domownik |
|
|
Dołączył: 25 Paź 2007 |
Posty: 182 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy
|
Skąd: Kraków |
|
|
|
|
|
|
skonczylem wlasnie "Pionowy Swiat" Kukuczki i tam, juz przy ostatnim z 14-tu osmiotysiecznikow, jest taki fragment, a w zasadzie dwa:
"Idziemy do jego [plateau] konca na nartach. Deski mam specjalne. Sa lzejsze niz te, na ktorych jezdza narciarze "pólkowi", zaopatrzone w foki, maja nowoczesne, bezpiecznikowe, dwufunkcyjne wiazania, pozwalajace zarowno na wygodne czlapanie w terenie plaskim, jak i unieruchamiajace skutecznie stope przy zjezdzie. Cztery pary takich dostalismy od Rossignola"
Wyszli na szczyt oczywiscie nowa droga, a inny zespol, idacy normalna, znaczy latwiejsza, wyniosl mu narty az pod szczyt. I teraz:
"czeka mnie jeszcze jedna przygoda. Mam przeciez narty.
Zapinam je, czujac przy tym, ze narasta we mnie pewien rodzaj tremy. Jezdze na nartach, powiedzmy, niezle. Jezeli jednak zjezdzalem, to zawsze na ubitych stokach, moje doswiadczenia w narciarstwie alpejskim sa naprawde ubogie. Jazda w kopnym sniegu jest zupelnie inna sztuka, w dodatku z wazacym 23 kilogramy plecakiem i z wysokosci 8 tysiecy metrow"
To tak, jakby komus bylo kiedys ciezko
Swoja droga, ojciec Kukuczki uprawial narciarstwo zjazdowe wyczynowo, wiec ten pewnie jezdzil naprawde dobrze. I ciekawie tez nazywa zjazd pozatrasowy - narciarstwem alpejskim. Aha, to byl 1987.
A ksiazke polecam. To, ze ten facet przezyl tak dlugo, graniczylo z cudem. Jak i to, ze mozna w tak skrajnych warunkach przezyc. |
|