KubaR |
domownik |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2006 |
Posty: 1517 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy
|
Skąd: Rabka - Zdrój |
|
|
|
|
|
|
Spiochu napisał: | Trochę narobiłem zamieszania z tymi dwoma parami butów ale właśnie o to mi chodziło by dojść do wniosku że 95% użytkowników wystarczy jedna para.
|
Otóż to.
Cytat: |
W tym wypadku nie warto męczyć się w twardych butach.
Myślę że lowy lighty to górna granica twardości a myslę że mozna nawet
|
Twardość ma mniejsze znaczenie niż waga i ruchomość cholewki przy normalnym chodzeniu. Przy bieganiu/zawodach jest inaczej. Faktem jest, że na długich trasach z przewagą chodzenia po mało nachylonym niższe i mięskze buty są lepsze. Ale i tak waga rulezz.
Cytat: |
a gdy buty cisną na podejściu to często nawet nie dojdziemy do początku zjazdu.
|
No i po zatoczeniu kółka wracamy jak dla mnie do meritum: dyskusje na temat jakie buty (poza ekstremalnie miękkimi i ekstremalnie twardymi i wysokimi) są znacznie mniej istotne od dopasowania buta do stopy. W dobrze dopasowanych i wygodnych butach chodząc z normalnym tempem będzie się po prostu dobrze chodziło nawet jak będą nieco bardziej zjazdowe.
W tej dyskusji widze też problem - kasa. I tu niestety wydaje mi się, że nie warto oszczędzać. Ja przez lata miałem buty turowe kupione na zasadzie: co się udało znaleźć (to poczatek lat 90-tych), co się udało tanio załatwić, co dali na wyposażenie. Potem trafiłem na Dynafity i okazało się, że mi idealnie na stopę siadały. Więc byłem im wierny. Kupując trzy sezony temu buty wiedziałem, że chcę buty o takim kształcie skorupy ale twardsze bardziej do zjazdu, lekkie i z wkładką termoformowalną (no i najważniejsze muszą pasować do JSW). Pierwsze które mi wpadły w oko to Garmonty Mega Ride ale dystrybutor powiedział, że turami nie jest zainteresowany. Ponieważ nie wiedziałem jaki kształt ma skorupa więc nie chciałem kupować w ciemno. Ponieważ Dynafity TLT 700 były lekko "stuningowaną" wersją ALL-Terrain które wczesniej testowałem, a spodnią część buta mają odziedziczoną w kształcie po serii 1,2,3 więc się zdecydowałem. I pomimo tego że dostałem mocno promocyjną cenę to i tak mnie ona powaliła na kolana (1200 PLN za parę 3 lata temu). Biorąc pod uwagę, że musiałem kupować dwie pary (ja+moja baba) to już kwota była naprawdę powalająca. Sprawę rozwiązałem w ten sposób, że kupiłem na raty i przez dwa lata spłacałem miesięcznie po ok. 100 PLN. Ale miałem dokładnie takie buty jak chciałem. Używając je w sezonie prawie codziennie, na stoku i człapaniu (mieszkam w Rabce więc właściwie zimą codziennie albo biegam albo jeżdże) ani razu nie miałem z nimi kłopotu (poza szwedzkim tuptaniem 19km po płaskim ).
Moje odczucie, jest takie, że warto było.
Kupowanie butów używanych, lub na zasadzie "jest okazja" ma zaletę cenową poza tym same chyba wady. Dodatkowo przy zakupie butów używanych należy zwrócić uwagę, że buty (wkładki) się zawsze jakoś do klienta udeptują (nawet jak nie są "formowalne"). I potem może być kłopot z dopasowaniem do siebie. Skrajnym przykładem jest mój kolega który miał buty znakomicie dopasowane i dobre. Niestety pozyczył je koledze na tygodniowy wypad w Alpy, ten mu je trochę rozepchał i teraz już rżną go(właściciela) równo.
Cytat: |
A dla extremalistów dalej polecam buty zjazdowe bo tutaj komfort nie może być priorytetem. |
Pytanie o jaki ekstremalizm Ci chodzi. Jak taki freerajdowy ze skokami itp. to tak naprawdę jest to zjazd i poza tą dyskusją. Jak ekstremalizm w sensie trudnych zjazdów to buty tu nie mają aż takiego znaczenia bo i tak większość trasy się zsuwasz bokiem asekurując dziabą a nizej i tak jedziesz ostrożnie. Zjazd z którego najbardziej jestem zadowolony (Alpejskie S4 z górą S5 - zjazd ze szczytu Koenigspitze) to robiłem w Dynafitach 3 bez wkładek usztywniających bo je zostawiłem na łóżku w schronisku. I jakby wcale nie czułem braku lepszego buta tylko brak poczucia swobody w terenie.
Pozdrawiam,
Kuba |
|