marcin-wawa |
domownik |
|
|
Dołączył: 12 Gru 2007 |
Posty: 858 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy
|
Skąd: Warszawa |
|
|
|
|
|
|
Kampress napisał: | a ramy rowerowe to co nie dość że kosztują nie mało to gówno warte przede wszystkim do mtb, doświadczenie z autopsji z masztami węglowymi od namiotu, kiedyś kimaliśmy na grzesiu, w nocy jak zerwał się wiatr maszty w iglo połamały się jak zapałki. |
Węgiel węglowi nie równy. Znam gościa co ma Birię MTB na węglowej ramie (kupił od kogoś prototyp, nigdy ich nie wprowadzili). Rower waży 8900 g ze wszystkim, a gościu 112 i jakoś 8 rok daje czadu (średnio 4000 km na rok).
Maszty regatowców transoceanicznych (Volvo ocean race, Singlehandy itp.) to też zazwyczaj wungel (+ dodatki). Jeżeli nie płaci się za nie przez nos u renomowanego producenta, to węglowe kije do namiotu to zazwyczaj polipropylen czy inny poliester w zabarwionej pyłem grafitowym (albo sadzą, to też działa) żywicy. Innymi słowy Rolex za 50 zł ze stadionu.
Węgiel jest zarąbiaszczo wytrzymały w osi długiej, czyli na moment rozciągający i kompresyjny. Odpowiednio uformowany też świetnie daje sobie radę z momentem skręcającym. Natomiast moment ścinający lub łamiący w płaszczyźnie prostopadłej do długiej osi włókien jest dla wszelkiej maści włókien węglowych zabójczy.
Rozwiązuje się to głównie na dwa sposoby. Pierwszy to powielanie warstw włókien lub tkanin węglowych, z których każda biegnie pod innym kątem w stosunku do sąsiednich. Produkt jest lekki i mocny (no bo carbon, na, na, na) ale "jeżeli musisz pytać o cenę, to Cię nie stać".
Drugi to jest materiał mieszany, np. z dodatkowymi warstwami innych materiałów (poliakryl, poliester, kevlar, etc.), drewnianym rdzeniem, itd. itp. Wychodzi mocniej, taniej ale z kolei waga rośnie diametralne. |
|