tom_tom |
rozkręcam się |
|
|
Dołączył: 25 Sty 2019 |
Posty: 26 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy
|
Skąd: Bielsko-Biała |
|
|
|
|
|
|
Dorzucę swoje trzy grosze, jak to wygląda u mnie. Bazując na swoich doświadczeniach stwierdzam, że wiązania pinowe (mówię tu tylko o Dynafitach Speed oraz Radical, bo jak na razie tylko z takimi mam do czynienia) za bardzo nie nadają się dla dzieci. Nie wiem jak z innymi markami. Odnośnie Dynafitów, pomijając nie do końca określoną siłę wypięcia (szczególnie spore rozbieżności w rzeczywistej sile wypięcia przodów pomiędzy poszczególnymi sytuacjami), dziecku bardzo trudno ogarnąć sprawne wpinanie się w piny w terenie, szczególnie na nachylonych stokach oraz na głębszym śniegu. Moje dzieci jeżdżą w szynowych, jeden (11 lat, na przygotowanym jeździ wybitnie, w terenie nieźle już ogarnia nawet freeride w puchu itd...) jeździ w Tyroliach Ambition 10, ustawionych na 3,5 DIN, drugi (13 lat, na przygotowanym jeździ bdb, w terenie jeszcze słabo) ma Silvretty Pure Carbon ustawione na nieco ponad 4 DIN. Co do wagi wiązań, nie zwracam na to większej uwagi. Dzieci chyba też nie :) Dzieci mają trenować kondycję i wytrzymałość, nie muszą mieć wylajtowanego hi-tec'u na sobie :) W praktyce zarówno Tyrolie jak i Silvretty wypinają im się praktycznie przy każdej większej glebie, jak dotąd nie ma problemów. Młodszemu Tyrolie Ambition 10 kupiłem tylko dlatego, że ma wyraźne zapędy do freeride, próbuje skakać itd... i wiązania posłużą mu wiele lat, przekładane do coraz dłuższych nart. Drugi raczej woli spokojne podejścia i zjazdy, więc ma dwukrotnie tańsze Silvretty. P.S. W przypadku dzieci, na początku nie ma co się napalać na drogi sprzęt i jakieś mega trasy, dla dzieci skituring to raczej ekstremalnie trudny i wykończający sport. Trzeba trafić na naprawdę mocne, wytrenowane i zmotywowane dziecko, żeby łazić z nim w kilkugodzinne trasy na nartach i żeby się mu to podobało. Ja na początku robiłem tak, że sam szedłem na nartach, narty dziecka (zjazdówki) niosłem przytroczone do swojego plecaka, a dziecko szło z buta i niosło w swoim plecaku buty narciarskie. Na szczycie dziecko zakładało sprzęt i już razem zjeżdżaliśmy na dół. Po kilku takich razach mały (już mega napalony) sam chciał mieć swoje skitury. |
|