KubaR |
domownik |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2006 |
Posty: 1517 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy
|
Skąd: Rabka - Zdrój |
|
|
|
|
|
|
Hej,
Trochę chyba jest tu zamieszane.
Najwięcej miesza utożsamianie położenia bezpiecznika z płaszczyzną wypinania co nie do końca jest prawdziwe.
Spróbujmy sobie to usystematyzować, jakby koledzy z serwisów coś mogli w temacie zjazdowych dopowiedzieć to bardzo proszę bo niejako z definicji temat o nie zahaczy.
I. Płaszczyzny pracy wiązania są de facto dwie: pozioma i poionowa. Bezpiecznik w poziomie działa na obrót nogi (oś obrotu w pionie) a w pionie na wszelkie obciążenia przód-tył. Zwykle za wypinanie w płaszczyźnie poziomej odpowiadał bezpiecznik z przodu wiązania, a w płaszczyżnie pionowej (a konkretnie za ruch w przód) bezpiecznik z tyłu. W drugiej połowie lat 80-tych pojawiły się wiązania Tyrolii (z przydomkiem "Diagonal") które również z tyłu włączały niewielki ruch na boki, a nieco później wiązania (też Tyrolii) w których przód wiązania wypinał w górę (przy upadku w tył). Co ciekawe wygląda na to, że takie rozwiązanie konstrukcyjne (przód odpowiada za wypinanie na boki) nie wynikało z jakichś rozważań nad tym gdzie to będzie lepiej działało tylko z prób konstruktorów pożenienia istniejących rozwiązań i czegoś co by umozliwiało wypięcie na bok (pierwsze wiązania z bezpiecznikiem miały wypinanie tylko w płaszczyźnie poziomej). Dzisiejsze wiązania to po prostu rozwój tych koncepcji, udoskonalanie działania, zmniejszanie wpływu wiązań na nartę itp.
II. Zakres funkcji realizowanych przez wiązanie (i tu skupmy się na turowych):
1. wiązania wypinające wyłącznie w płaszczyźnie pionowej (do przodu) - w tej kategorii spotyka się jeszcze wiązanie Silvretta 300 - miała ona wyłącznie bezpiecznik tylny umieszczony w fragmencie wiązania co się nim zapina buta.
2. wiązania wypinające w obu płaszczyznach. Tu najważniejszy ze względu bezpieczeństwa podział idzie po tym gdzie umiejscowiona jest hipotetyczna oś obrotu stopu i w związku z tym która część stopy jest pierwsza uwalniana podczas wypinania w poziomie:
a) oś obrotu jest pod palcami i pierwsza uwalniana jest pięta. Było to jedno z popularniejszych rozwiązań zwłąszcza lansowane przez Silvrettę. Większość modeli tej firmy: 400,404, 500, 505, 555,SL działała na tej zasadzie - bezpiecznik poziomy był realizowany przez wyjeżdżający na boki wózek. Podobnie było z Markerami M-tour. Nieco inaczej jest w wiązaniach Dynafita gdzie też oba bezpieczniki są z tyłu a pierwsza odjeżdża pięta.
b) oś obrotu jest pod piętą a pierwsze odjeżdżają palce. To jest zwykle kopia rozwiązania "zjazdowego". Typowym przedstawicielem są różne modele Naxo (dokładna kopia typowo zjazdowego przodu, niektórzy się śmieją, że te dodatkowe ramiona nie są dla zapewnienia mechaniki chodzenia tylko po to by się dziób ze sprężyną zmieścił ), Diamiry, Markery Duke. Ze starych rozwiązań wiązania Tyrolii, Isery, Markery Rotamat TR, Emery Chrono (to zresztą ciekawe wiązanie, poniżej 1 kg i w początku lat 90-tych próbowało nawiązać walkę z JSW na rynku zawodniczym).
c) podobnie jak w b oś obrotu jest pod piętą a pierwsze odjeżdżają palce tyle, że mechanizm jest cały zabudowany z tyłu. Tutaj chyba istnieje jeden przykład - Silvretta Pure. Jak już ktoś tu pisał mechanizm ma działać w ten spósb że palce się pierwsze wysuwają gdy przód buta przesuwa sie po specjalnie wyprofilowanym przodzie. Siła potrzebna do tego przesunięcia regulowana jest dociskiem wiązania z tyłu.
d) rozwiązanie w którym razem z butem "wylata" cały mechanizm wiązania - jest zamocowany na takich kulistych sztyftach i trudno mówić o osiach obrotu. Przykładami są Fritschi FT88 i takie niszowe wiązanie Salewy sprzedawane na początku lat 90-tych (gdzieś mam fotkę kumpla z tymi wiązaniami jak znajdę to zapodam).
Dyskusje które się tutaj toczą dotyczą głównie tematu czy rozwiązanie a jest mniej bezpieczne od b i czy c (S.Pure) to a czy b i czy to jest bezpieczne. Moje zdanie jest takie, że chyba nie ma to większego znaczenia. Nie znam żadnych opracowań na temat przewagi któregoś z rozwiązań w sensie bezpieczeństwa. Mam odczucia (ale tylko odczucia), że rozwiązanie "b" jest najbezpieczniejsze ale nie opiera się ono na jakichś racjonalnych podstawach tylko bardziej na rozumowaniu typu: "bo tak jest w zjazdowych".
Co więcej nie znam, żadnego poważnego wypadku w wiązaniach turowych oprócz silvret 300 (dwóch kolegów u obu spiralne złamanie kości podudzia).
Wydaje mi się, że za bezpieczeństwo bardziej odpowiada stan wiązań, ich regulacja niż rozwiązania techniczne.
Kuba
Zmieniłem bo zamiast "b" w konkluzji było "a" |
|