kimawug |
administrator |
|
|
Dołączył: 01 Mar 2006 |
Posty: 2018 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Skąd: Kraków |
|
|
 |
 |
 |
|
W Dolomitach spedziłem już wcześniej nieco czasu przechodząc niemało ferrat w takich grupach jak Tofany, Sella, Pala, Cristallo, Di Sesto i Marmolada. Wydawało mi się więc, że zbyt szybko tam nie zawitam jako, że generalnie lubię poznawać nowe rejony. Plany na drugą połowę sierpinia były wielorakie i ostatecznie skończyło się na ... wspinie w Dolomitach. Jeszcze niedawno miał być Mattehorn plus inne 4tysięczniki alpejskie, ale uświadomiłem sobie, że tak naprawdę to dużo więcej radości sprawia mi wspinanie skalne niż w wbieganie na szczyty [no, chyba, że na nartach, aby potem z nich zjechać ]. Zapewne jakieś znaczenie miały 2 tygodnie spędzone na Sardynii, gdzie piękno i kolorystyka skał przypomina Dolomity. Skoro więc przeważyło wspinanie sensu stricto to wiedziałem, że musi to być w Dolomitach.
Nie było też innej możliwości tylko znaleźć osobę, którą również ciągnie w te strony, odwiedzić supermarket, kupic trochę orzeszków oraz rodzynek i ruszyć na jakże znaną już trasę.
Ponieważ pogoda w całych Alpach była raczej kiepska postanawilismy zatrzymać się na 2 dni i rogrzać w Hollentalu. Po dwóch dniach wspinu i pewnych przygodach na ścianie bardzo szybko przenieślismy się w Tofany i Fanis a następnie do Selli. I tym razem dopisało nam szczęście gdyż pogoda była w sam raz na wspin i moglismy łoić przecudne ściany do woli. Udało nam się przejść kilka ciekawych i pięknych dróg, większość o trudnościach 5 i 6 i długości ok. 300 metrów (ok 10 wyciągów). Najbardziej powaliła mnie Dibona na Grande di Falzarego. Wprawdzie ma tylko 5+, ale jest bardzo urozmaicona (płyta, komin, przewieszka, trawers) i w niektorych 5-kowych miejscach idzie się niemalże na żywca więc emocji jest co niemiara. Polecam rządnym mocnych przeżyć i piękna. Zarówno partner jak ja nie narzekalismy na niedobór wrażeń. Oj nie.
W Selli na sam koniec doświadczyliśmy wspinania, ktore określam jako górsko-sportowe, gdyż niektore drogi są dobrze obite, ale jednocześnie trudniejsze technicznie od popopularnych 5ek i 6tek.
Olbrzymim plusem był fakt, że spaliśmy niemalże pod ścianą na wysokości 2 tys więc dojście do drogi zajmowało nam ok. 20 minut.
Wnioski:
Za krótko - tam jest pięknego łojenia na całe życie. Jestem nadal nienasycony.
Jest jakieś rozeznanie terenu plu 3 tomy przewodników więc muszę tam wrócić w przyszłym roku aby przejść kilka długich dróg (ok 20 wyciagów) oraz kilka trudniejszych dobrze obitych. Trzeba będzie więc ostro poćwiczyć.
Trzeba wybierac grupy, gdzie skała jest bardziej solidna oraz drogi powyzej 5tek, gdyz są one mniej kruche i w zwiazku z tym jest sie mniej narazonym na spadajace kamienie...
Dobrze jest wyjechac w co najmniej 2 pary[nas byla 3ka, 2 wspinaczy i 1 osoba turystycznie]. Mozna sobie duzo podpowiadać nawzajem podpowiadac nt zrobionych dróg a dobra informacja to podstawa.
Ktoś chętny na przyszły rok?
I trochę fotek dla zachęty:
chyba trzeba przystapić do akji, w końcu nie przyjechalismy tutaj dla przyjemności
no to szybko biegiem, ponoc najlepsza metoda wspinania to szybiej wchodzić niż spadać
TOFANY/FANIS - WSPIN
nietrudna i piękna droga biegnąca prawie cały czas filarem, bardzo nam sie podobała; ponieżej w zbliżeniu
ten trawersik na dibonie był milutki
niespodziewana wlosko-polska integracja;)
zjazd z malego falzarego
zejście z malego falzarego
WIDOKI Z DROG WSPINACZKOWYCH i PRZY ZEJŚCIU
TOFANY
----------------------------
SELLA - WSPIN
pewna sympatyczna Angielka spotkana na drodze, którą robiliśmy
zejście
WIDOKI
HOTEL i WIDOKI Z OKNA
WIDOKI Z JADALNI
 |
|